OpenAI udostępniło nowego asystenta GPT-4o

fot. unsplash.com/@siva_photography

Wiele plotek, w tym te, które miały zepchnąć Google z tronu lidera wyszukiwarek. Nic takiego się nie stało, ale nowe rozwiązania od Open AI mogą zrewolucjonizować nasze życie. Podróże bez znajomości języka będą jeszcze łatwiejsze, ale coś dla siebie dostaną też duże marki. Nowy ChatGPT będzie mógł odczytywać nasze emocje „na żywo”, a to dla reklamodawców może być wiedza bezcenna.

Każda godzina, która zbliżała do oficjalnej prezentacji wyszukiwarki Open AI, tylko sprawiała, że napięcie rosło. Sławna już firma, twórca rewolucyjnego ChataGPT, rozpalała cały światek IT od dobrych kilkunastu tygodni. – Ciężko pracowaliśmy nad kilkoma nowymi rzeczami, które naszym zdaniem ludzie pokochają! Wydaje mi się to magią – podsycał emocje wpisami w serwisie X Sam Altman, CEO OpenAI.

O tym ostatecznie co tą magią ma być za chwilę, ale plotek było sporo. Nowe narzędzie OpenAI miało odpowiadać na pytania użytkowników, przeszukując internet i podając wyniki wraz ze źródłami. I to nie tylko z Wikipedii, oficjalnych stron, ale też z blogów i internetowych wpisów. Dodatkowo narzędzie miałoby podsuwać obrazy w ramach odpowiedzi. Ba, mowa nawet o tym, że jeżeli człowiek będzie poszukiwał sposobu na wykonanie jakiejś czynności (niech to będzie wymiana żarówki), to otrzyma graficzną instrukcję.

To ma być też odejście od algorytmów obecnych wyszukiwarek, w tym podsuwania opłaconych treści czy pominięcia natrętnych reklam, które utrudniają znalezienie wartościowej informacji. Słowem, odejście od tego wszystkiego, do czego przyzwyczaił nas Google.

Idzie nowe, ale król też wytacza działa

Już te plotki zapowiadały, że może być przełom nie tylko dla odbiorców indywidualnych, ale też dla świata biznesu. To jest OpenAI i nie można ot tak bagatelizować choćby sugestii o nowych rozwiązaniach. Nie ma co ukrywać, ale społeczność IT w ostatnich tygodniach, żyła tymi strzępkami informacji. Czekaliśmy na oficjalną prezentację z zaciekawieniem, ale też z przekonaniem, że od tego momentu czeka nas jeszcze więcej pracy, żeby w jakiś sposób zagospodarować nowe narzędzie. Po premierze pierwszego ChataGPT, po prostu jesteśmy pewni, że będzie to produkt, który w jakiejś formie zmieni naszą pracę – mówi wprost Marcin Stypuła, założyciel oraz prezes zarządu Semcore.

Nadzieje dotyczące nowego produktu Open AI były wręcz rozbuchane. Jednak to w pełni uzasadnione. O firmie stało się głośno w 2022 roku, kiedy wypuściła na rynek ChataGPT. Przesunął granicę możliwości sztucznej inteligencji. Dla wielu stał się (i nadal jest) internetową zabawką, której zadaje się pytania i otrzymuje się odpowiedzi. Jednak produkt OpenAI to potężne narzędzie, które pokazało siłę AI i sprawiło, że sztuczna inteligencja już na dobre została zaprzęgnięta do zadań wykonywanych przez człowieka.

To, że swoją wyszukiwarką OpenAI dużo zmieni, było jasne od początku. Tak samo, jak fakt, że zamiesza mocno na internetowym rynku. Nowy produkt miał być – zgodnie ze spekulacjami – wyzwaniem dla Google. Obecnie gigant z USA jest globalnym numerem 1. wśród wyszukiwarek. Udział w rynku wynosi 90,91 procent. Nikt inny nie może się zbliżyć do tego wyniku, choć wyścig zbrojeń trwa. Bing należący do Microsoft mocno rozwijaAI w narzędziach wyszukiwania, ale nadal jest w tyle. A trzeba dodać, że to przecież Microsoft jest największym inwestorem w OpenAI. Czyli cel twórców nowej wyszukiwarki jest prosty do przewidzenia – zdetronizować Google.

Co działo się w ostatnich tygodniach na korytarzach Google i w gabinetach menadżerów pewnie na zawsze zostanie tajemnicą. Ale śmiało można przypuszczać, że było nerwowo. A jest się czego bać, bo jak spojrzy się dokładnie na liczby, to sytuacja Google nie wygląda już tak dobrze.

Udział giganta w światowym rynku, choć wysoki, to topnieje. W marcu było to 91,338 proc. (teraz to, przypomnijmy, 90,91 proc.), a rok temu aż 93,11 proc.

CEO Semcore zgadza się ze zdaniem analityków, że osłabienie pozycji Google to także wynik tego, że użytkownicy odchodzą do bardziej zaawansowanych narzędzi AI. Także do ChataGPT.

W 2023 roku miał ok. 100 milionów użytkowników i stał się najszybciej rozwijającą się aplikacją na świecie. Facebook czy Instagram na osiągnięcie takiego wyniku potrzebowały kilku lat, a ChatGPT zrobił to w iście błyskawicznym czasie – rzuca liczbami Marcin Stypuła z Semcore. – Jeśli miałbym użyć języka sportowego, to pojawienie się ChatGPT było dla Google jak zdobycie przez przeciwnika gola kontaktowego. Prezentacja wyszukiwarki może być kolejnym trafieniem doprowadzającym do remisu, a od tego momentu wszystko już będzie możliwe – dodaje.

Jednocześnie Google szykuje się do odparcia ataku i nie można powiedzieć, że ten technologiczny gigant wywiesił białą flagę. Od kilku miesięcy testuje nowe możliwości swojej wyszukiwarki. Od kilku tygodni poszerza grono testujących o kolejnych użytkowników. Na razie z USA i Wielkiej Brytanii. Jak to działa?

Wyszukiwarka Google wyświetla odpowiedź wygenerowaną przez sztuczną inteligencję na wpisane przez użytkownika hasło. Wypowiedź stworzona przez AI znajduje się na samym szczycie listy wyszukiwań, a czcionka i tło nieco różni się od tradycyjnych wyników. Google zaznacza też, że ten fragment nie został stworzony przez człowieka i wskazuje cytaty, skąd jego model AI pozyskał informacje, aby udzielić odpowiedzi. Następnie można prześledzić te cytaty i samodzielnie sprawdzić źródła lub kontynuować wyszukiwanie np. używając innego zapytania, lub przeglądając inne wyniki. Pod wypowiedzią wygenerowaną przez sztuczną inteligencję pojawia się zwykła lista wyników wyszukiwania, do których użytkownicy przez lata się przyzwyczajali. Google przekonuje, że przetestował już grubo ponad miliard zapytań, a użytkownicy mają być bardziej zadowoleni z tego, jak działa wyszukiwarka.

Może to w znaczący sposób wpłynąć na działanie witryn informacyjnych lub związanych z mediami, ponieważ w dużej mierze zależą one od ruchu z wyników wyszukiwania Google. Ktoś musi ustąpić miejsca odpowiedziom stworzonym przez AI. Jednak, co oczywiste, w pierwszej kolejności tracić będą strony słabej jakości, które przetwarzają tylko informacje od innych. Pierwsze zapowiedzi OpenAI sugerowały podobny model, więc tym większa praca przed tymi, których biznes zależy w dużym stopniu od wysokiej pozycji w wyszukiwarce – podkreśla Marcin Stypuła z Semcore.

OpenAI odkryło karty. Stawia na emocje i łatwą komunikację

Oficjalny czas startu ofensywy Open AI nastąpił w poniedziałek 13.05.2024 o godzinie 19 polskiego czasu. Co ogłoszono podczas konferencji?

Pokazano ulepszenia dotyczące ChataGpt oraz całkowicie nowy model – GPT-4-o. Zostanie udostępniony wszystkim użytkownikom, w tym w bezpłatnej wersji ChatGPT. Na konferencji kilkukrotnie wspominano bowiem, że zadaniem firmy jest darmowe udostępnianie zaawansowanych narzędzi AI, tak aby nikt nie był wykluczony.

Rozmowy z ChatemGPT mają odbywać się z pominięciem transkrypcji. Przyspiesza to proces, a co jeszcze ciekawsze, algorytmowi można będzie „wejść w słowo”, co umożliwi dynamiczną interakcję.

GPT4-o, będzie miał swoje „oczy”, którymi będzie oczywiście kamera w aparacie. Dzięki temu algorytm będzie mógł szybko ocenić otoczenie i jeszcze lepiej podpowiadać człowiekowi.

Podczas prezentacji pokazano też jak „będziemy rozmawiać” podczas podróży. Program, rozpoznając zdania w języku włoskim wypowiedziane przez Mirę Murati, dyrektorkę techniczną firmy, przekształcał jej słowa na bieżąco na język angielski. Następnie reagował od razu, tłumacząc odpowiedzi po angielsku z powrotem na włoski.

Na koniec zademonstrowano coś „ekstra”. GPT-4o rozpoznaje i nazywa emocje na podstawie obserwacji twarzy przez kamerę. Podczas konferencji przedstawiono uśmiechniętą twarz jednego z przedstawicieli OpenAI, a sztuczna inteligencja zapytała, dlaczego cieszy się. To właśnie Altman określił jako „magię”.

Zaprezentowano nam kolejną formę asystenta głosowego. Na ten moment wydaje się, że najbardziej zaawansowaną. Sam Altman i spółka nie zdecydowali się na bezpośrednią konfrontację z Google na rynku wyszukiwarek. Możliwe, że nie mieli nawet takiego zamiaru, a plotki o narzędziu, które mają wysadzić z siodła Google, były kolportowane tylko i wyłącznie w celu siania niepokoju u konkurencji – komentuje Marcin Stypuła.

Ekspert Semcore zastanawia się czy z rozwiązań będziemy korzystać na masową skalę. – Na pewno wzbudzają emocje i stanowią sporą wartość dla świata nowych technologii. Z tłumacza na pewno będziemy korzystać, a dla polskich odbiorców najważniejsze będzie to, kiedy dostępny będzie język polski. Na pewno dziś biznes będzie musiał przyjrzeć się jak wykorzystać to narzędzie w świecie reklamy. W niej emocje są ważne, a wiedza w czasie rzeczywistym o odczuciach potencjalnych klientów wydaje się być bezcenna – mówi Marcin Stypuła.