Igrzyska przez lata uchodziły za sportową rozrywkę typu telewizyjnego. W tym roku przeżyły jednak swój brat summer. Jak to się stało, że Gen Z oszalało na punkcie paryskiej imprezy? A to za sprawą TikToka, na którym przez całe lato królowało wszystko co z Olimpiadą związane.
Za nami wyjątkowo sportowe lato. Piłkarskie EURO, Igrzyska Olimpijskie, odbywający się w Warszawie Superpuchar Europy, a do tego Copa América i zainaugurowane pod koniec sierpnia Igrzyska Paraolimpijskie.
O ile szum wokół imprez stricte footballowych nikogo nie dziwi, wszak mamy do czynienia z najpopularniejszym i najbardziej dochodowym sportem świata, to w przypadku tegorocznej Olimpiady możemy mówić o swego rodzaju fenomenie, którego narodziny są tym bardziej interesujące, że jeszcze kilka miesięcy temu nic nie zapowiadało ogólnoświatowego wybuchu entuzjazmu wokół paryskiej imprezy. Ba! Stolica Francji na ostatniej prostej w zmaganiach o organizację eventu rywalizowała sama ze sobą, po drodze borykając się z wieloma problemami, w tym kwestią „czystości” Sekwany i rzucanymi w eter pytaniami: „Kto w ogóle jeszcze ogląda Igrzyska?”, „To nie jest rozrywka, która przyciągnie młodych ludzi!”.
Trudno byłoby się nie zgodzić z tymi oskarżeniami, spoglądając na statystyki z Tokio dotyczące otwarcia Igrzysk, czyli uroczystości, która od zawsze cieszy się największą popularnością. Jednak w 2021 roku w USA oglądało ją najmniej ludzi od 33 lat, a w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, publiczni nadawcy notowali spadki o kilkadziesiąt procent względem imprezy w Rio De Janeiro. Dlaczego więc statystycznie w Paryżu miałoby być inaczej, zarówno w wieczór otwarcia, jak i pozostałe 16 dni imprezy?
Strategia. Zarówno organizatorzy, jak i nadawcy dwoili się i troili (w przypadku platformy Max, gdzie każdy moment Igrzysk można było zobaczyć na żywo, wręcz literalnie), aby impreza stała się atrakcyjna dla widzów. Była Céline Dion, Lady Gaga, Sekwana w roli głównej, nowe dyscypliny, siatkówka plażowa pod Wieżą Eiffla i… zwycięstwo.
Wybuch popularności Igrzysk nie byłby jednak możliwy, gdyby nie… TikTok oraz sami sportowcy, którzy absolutnie medalowo wykorzystali możliwości serwowane przez platformę. Przeciętny użytkownik TikToka, który trafił w contentowy clutter „Olympics” jeszcze przed rozpoczęciem imprezy, obejrzał dziesiątki testów kartonowych łóżek (tak, były wytrzymałe, choć dla niektórych niewygodne), unboxingi welcome packów od sponsorów (limitowana edycja smartfonów Galaxy Z Flip 6 wylądowała już nawet na aukcjach internetowych), które ewoluowały w serie GET READY WITH ME (prym wiedli w tym Amerykanie, ubierani w bieliznę przez samą Kim Kardashian), był nawet na Tahiti, gdzie wioska olimpijska przybrała formę pływającą, rzecz jasna znał menu stołówki, w której jadali sportowcy, a z Tindera dowiedział się, kto w Paryżu poszukuje trofeów nie tylko sportowych.
Czy takie pompowanie balonika nudziło się ludziom? Wręcz przeciwnie! Nagle okazało się, że wszyscy jesteśmy jak Snoop Dogg, który jako specjalny korespondent stacji NBC był najwierniejszym kibicem dyscyplin, które jeszcze chwilę wcześniej mogłyby się wydawać wręcz orientalne dla typowego niedzielnego kibica.
Miliony ludzi pokazywało, jak od rana do wieczora ogląda zmagania sportowców na olimpijskich arenach, kibicując swoim faworytom lub czyniąc ich wręcz postaciami viralowymi. Taki „los” spotkał na przykład grasującego po wiosce olimpijskiej Muffin Mana aka norweskiego pływaka Henrika Christiansena, który, choć medalu nie zdobył, ogólnoświatową sympatię zyskał serią TikToków o obsesyjnym wręcz uwielbieniu dla czekoladowych muffinów. Łącznie zanotowały one kilkadziesiąt milionów wyświetleń.
Sposób, w jaki konsumujemy sport, ewoluuje. Jako kibicie, aby być na bieżąco, nie potrzebujemy już godzin spędzonych na klasycznym oglądaniu sportowych zmagań. Wystarczą nam skróty, rzut oka na nagłówki czy właśnie śledzenie publikacji w social mediach. W przypadku Igrzysk w Paryżu, te ostatnie regularnie bywały zabawne, emocjonujące i po prostu viralowe, co sukcesywnie skłaniało młodych odbiorców do tego, by dać się wciągnąć olimpijskim transmisjom. W końcu ktoś jako pierwszy uruchomił karuzelę zachwytów nad Thomasem Cecconem, stworzył mema o tureckim wicemistrzu w strzelaniu z pistoletu pneumatycznego i po obejrzeniu występu Raygun w finałach breakingu rzucił: „Give me 2 shots of tequila and send me to the Olympics”?
Czy social mediowy sukces Igrzysk powtórzy Paraolimpiada, która właściwie tytułuje się teraz Paralimpiadą? Z pewnością nie będzie on aż tak spektakularny, jednak może stać się języczkiem u wagi. Wystarczy spojrzeć choćby na oficjalny profil na TikToku, który pokazuje, że radość ze sportu jest dla każdego.