15 sierpnia rozpoczął się Google Core Update. To nie pierwsza modyfikacja w 2024 roku – w marcu miała już miejsce główna aktualizacja Google, a w pierwszym półroczu wdrożone zostały również dwa uaktualnienia dotyczące spamu. Każdej zmianie systemów rankingowych przyglądają się bacznie eksperci SEO i specjaliści content marketingu. W jaki sposób ostatnie miesiące wpłynęły na ich działania? Czy najbliższe tygodnie oznaczają rewolucję w branży, czy też będą naturalną kontynuacją dotychczasowej strategii Google?
Według oficjalnego profilu Google Search Central, potwierdzona została sierpniowa aktualizacja, która będzie kładła dalszy nacisk na poprawę jakości wyników wyszukiwania i wyświetlanie w nich oryginalnych i przydatnych dla użytkowników wyszukiwarki treści. Google po raz kolejny zwróciło uwagę, że Core Update, wpływają całościowo na wyniki wyszukiwania, a nie dotyczą pojedynczych podstron czy stron. Naturalnym efektem aktualizacji będą niewielkie zmiany w rankingach. Nad podjęciem intensywnych działań powinni jednak zastanowić się ci, którzy zauważą spore zmiany dla większości adresów URL w domenie.
Ostatnia główna aktualizacja została wdrożona w marcu 2024 roku. Jej nadrzędnym zadaniem było zwiększenie widoczności przydatnych i wartościowych treści dla użytkowników. Według szacunków Google zmiany te obniżyły także poziom wyświetlania się niskiej jakości contentu aż o 45 proc., czyli o 5 proc. więcej niż zakładano pierwotnie. Jak wskazuje Agata Gruszka, International SEO Manager, WhitePress, Core Update z marca 2024 roku był naturalnym efektem strategii Google polegającej na premiowaniu wartościowych, przydatnych treści.
– Główna aktualizacja z marca 2024 roku nie była w branży dużym zaskoczeniem. To raczej konsekwentna kontynuacja drogi, która została zapoczątkowana w 2022 roku, wraz z wdrożeniem systemu przydatnych treści. Celem Google jest dostarczenie użytkownikom przede wszystkim wiarygodnego i przydatnego contentu. Główny nacisk został położony na oryginalność informacji, wartość tekstów, a także ich aspekt merytoryczny. Na zmianach straciły treści nastawione na uzyskanie jak najwyższych pozycji w wyszukiwarce kosztem jakości i przydatności. Google dało wyraźny znak twórcom: piszcie dla ludzi, a nie pod algorytmy. To podejście widać również w trwającej głównej aktualizacji, której celem jest dopracowanie obecnych systemów oceniania treści – mówi Agata Gruszka, WhitePress.
W marcu 2024 roku zaktualizowane zostały również zasady dotyczące spamu. Spam Update miał na celu walkę z wykorzystywaniem reputacji istniejących domen, nadużywaniem wygasłych domen w procesie pozycjonowania strony oraz masową, zautomatyzowaną produkcją contentu słabej jakości. Mimo że w oficjalnych komunikatach Google podkreśla, że systemy rankingowe oceniają wartość tekstu, a nie sposób jego powstania, wielu specjalistów uważa, że tworzenie treści na masową skalę jest problemem wynikającym głównie z niewłaściwego wykorzystania generatywnej sztucznej inteligencji. Opinię tę potwierdzałby Spam Update z czerwca 2024 roku. Google ulepszyło mechanizmy wykrywania treści AI, których jedynym celem jest zapełnienie strony słowami kluczowymi.
Czy aktualizacje spędzają sen z powiek ekspertom SEO?
Aktualizacje Google są stałym elementem pracy specjalistów SEO i content marketerów. Każda zmiana wymaga od nich nie tylko czujności, lecz także cierpliwości – w końcu reakcja na zmiany musi być poprzedzona obserwacją i analizą ich skutków, a odbudowa wyników trwa zdecydowanie dłużej, niż ich utrata. Jak podkreśla Tomasz Biegun, head of content marketing & SEO, WhitePress, jedyną pewną rzeczą w SEO jest zmiana, z czego większość ekspertów zdaje sobie sprawę.
– Wraz z rozwojem technologii zmieniają się potrzeby i oczekiwania odbiorców. Treści, które jeszcze kilka lat temu były dla nich interesujące i wartościowe, dziś mogą być zupełnie nieprzydatne. Sytuacja ta znajduje odbicie w aktualizacjach Google, które mają za zadanie jak najlepiej dopasować wyniki wyszukiwania do intencji użytkowników. Nakładając na to stale rosnącą konkurencję i coraz większą liczbę stron internetowych, wniosek nasuwa się sam – efektywność w branży SEO jest ściśle związana z umiejętnością dostosowania strategii działań do zachodzących zmian – dodaje Tomasz Biegun.
Jak reagować na spadki spowodowane aktualizacjami Google?
Wejście w życie aktualizacji Google budzi spore emocje, zwłaszcza gdy skutkiem update’u mogą być spadki pozycji w wyszukiwarce. I choć w takiej sytuacji pierwszym odruchem jest chęć podjęcia natychmiastowych działań, zdecydowanie lepiej podejść do tematu na spokojnie. Według Agaty Gruszki, International SEO Manager, WhitePress, klucz do sukcesu tkwi w audycie treści na stronie i analizie stron konkurencji.
– Próba błyskawicznego rozwiązania problemów powstałych po aktualizacji może być zgubna w skutkach. Dlatego w pierwszej kolejności warto sprawdzić, czy Google oficjalnie potwierdziło wdrożenie wszystkich zmian, czy też update nie został jeszcze ukończony, a spadki są tymczasowe. Dobrym pomysłem jest analiza wyników konkurencyjnych stron oraz sprawdzenie, jakie treści znajdują się na najwyższych pozycjach, na interesujące nas frazy kluczowe. Może być tak, że celem aktualizacji było lepsze dopasowanie wyników do zapytania użytkownika, w związku z czym system rankingowy zaczął premiować inny typ treści lub strony internetowej. Co więcej? Z pewnością należy regularnie przyglądać się już opublikowanym treściom – istnieje szansa, że zawierają one nieaktualne informacje i wymagają poprawek. Nieocenioną pomocą w update’owym kryzysie są ponadto narzędzia, które dostarczają wielu danych do analiz, np. Google Search Console – dodaje Agata Gruszka, WhitePress.
Mimo że działania naprawcze podejmuje się po zakończeniu aktualizacji, dobrym sposobem na przygotowanie się do zmian jest śledzenie oficjalnych informacji Google oraz amerykańskich forów tematycznych dotyczących SEO. Najczęściej to właśnie Stany Zjednoczone są krajem, w którym aktualizacje następują w pierwszej kolejności. Doświadczenia ekspertów po drugiej stronie globu mogą być receptą na wyzwania, z którymi europejska branża SEO będzie mierzyć się nieco później.