Branża gier wideo niezmiennie rośnie. Sam rynek produkcji sieciowych wzrósł z poziomu 135 do 176 miliardów dolarów w 2023 roku. Mimo fali zwolnień w korporacjach technologicznych i gamingowych, firmy odpowiedzialne za dochodowe gry komputerowe, konsolowe i mobilne notują zyski. Na całym świecie jest już ponad 2 miliardy graczy. To od dawna nie tylko młodzi mężczyźni czy uczniowie. To także kobiety, ojcowie, mężowie. To ludzie reprezentujący różne grupy społeczne i zawodowe.
Gry wideo siłą rzeczy więc muszą być różnorodne. Rynek musi zaspokajać najróżniejsze potrzeby i preferencje. Jeśli pomyśli się o jakimś typie zabawy czy rywalizacji, to z pewnością jest on wykorzystywany w jakiejś grze. Różnorodność dostępnych tytułów koreluje z różnorodnością odbiorców, którzy mają inne potrzeby – także niezwiązane z grami wideo. Dlatego ważne wydaje się umiejętne dotarcie do społeczności graczy w ramach marketingu. Jak to zrobić, by ich do siebie nie zrazić?
Myśl jak gracz i… bądź graczem
Dotarcie do fanów gier wideo i budowanie wśród nich zaangażowania jest nie tylko możliwe, ale i stosunkowo proste. Największym błędem popełnianym nieraz przez różne marki jest niedostateczne zgłębienie tematu i powierzchowność. Próbując zwrócić uwagę graczy, trzeba wiedzieć, o czym się mówi. Społeczność ta szybko wyczuje, kiedy ktoś tylko udaje zainteresowanie.
Kluczowa jest więc wiedza na temat gier i aktualnych trendów. Być może wpadniemy na pomysł odniesienia się do jakiejś gry wideo na fanpage’u, który prowadzimy. Trzeba jednak zadać sobie pytanie, czy nasi odbiorcy są jednocześnie zainteresowani daną grą? Fanpage lifestylowy może bez skrupułów nawiązać do serii The Sims, w której zajmujemy się między innymi wystrojem wnętrz, ale nieco bezsensowne byłoby w takim wypadku komentowanie zapowiedzi brutalnego GTA 6.
Trzeba pamiętać, że gracze są obecni w każdej grupie użytkowników internetu. Wśród miłośników architektury, samochodów, sportu, historii, muzyki, seriali Marvela czy książek dla młodzieży. Odniesienia do gamingu można więc dobrze wykorzystać, należy jednak odpowiednio dobrać grę, czy gatunek, o który chcemy oprzeć nas przekaz. Do tego niezbędny jest co najmniej dogłębny research, a najlepiej osoba od marketingu, która sama na grach się po prostu zna.
Przekaz obrazkowy
Żyjemy w epoce wizualnej, co widać w każdym aspekcie codzienności. Także w mediach społecznościowych. Zakładając, że dysponujemy wiedzą na temat branży gier, możemy postawić na angażowanie graczy poprzez publikowanie odpowiednich treści.
Zabawny mem nawiązujący do aktualnych tematów – choćby zapowiedzi konsoli czy premiery ważnej gry – może przyciągnąć uwagę odbiorców spoza naszego istniejącego już kręgu użytkowników, followersów czy miłośników naszej marki. Memy to temat rzeka sam w sobie, jednak pewne jest, że nadal potrafią być efektywnym środkiem przyciągania uwagi. Nawet jeśli nie rozbawią wszystkich, to – odpowiednio przygotowane – zachęcą do zaangażowania.
Nietrudno dostrzec też potencjał w rozwijających się narzędziach AI, dzięki którym wykreować można nawiązujące do dowolnego rodzaju gier treści. To łatwe rozwiązanie, ale w tym przypadku warto pamiętać, że część graczy podchodzi krytycznie do wykorzystywania sztucznej inteligencji w treściach marketingowych. Należy więc rozważyć, czy zasięgi są warte ewentualnego zamieszania i negatywnego wpływu na wizerunek marki, z którą pracujemy.
Siła influencerów
Influencerzy rządzą internetem. Nie tylko w branży lifestyle’owej, ale także gamingowej. Odpowiednio zaplanowana współpraca z twórcami treści związanych z grami to jeden z najlepszych sposobów dotarcia do społeczności graczy.
Fani są do nich przywiązani i szanują ich opinie. To w zasadzie wiedza powszechna, a korzystanie z płatnych kampanii influencerskich jest kuszące, szczególnie gdy mamy do wykorzystania duży budżet. Istotny jest jednak research. Poświęcenie czasu i dedykowanych narzędzi na analizę treści konkretnego twórcy pomoże nam uniknąć nieprzyjemnych sytuacji – nie chcemy być przecież kojarzeni z kimś, kto zrobił coś kontrowersyjnego.
Inny aspekt researchu to przeanalizowanie, czy dany influencer pasuje do marki, którą ma reklamować. Są jednak pewne uniwersalne produkty, które nie będą wydawały się dla graczy nienaturalne, gdy usłyszą o nich od swojego ulubionego internetowego twórcy: elektroniczne gadżety, akcesoria do domowego biura, audiobooki czy różne usługi abonamentowe. Odbiorcy wiedzą, że influencer to też… człowiek – więc korzysta z tych samych rzeczy, co oni.
Formy współpracy mogą być przeróżne i wszystko zależy od sytuacji. Baner reklamowy pojawiający się w trakcie livestreama na Twitchu czy YouTubie, fragment sponsorowany albo też po prostu odnośnik do sklepu z produktem. Opcji jest wiele, wszystko zależy od potrzeb, budżetu i możliwości influencera. Ciekawym rozwiązaniem mogą być współprace długoterminowe, dzięki którym fani jednego twórcy zaczną dobrze kojarzyć naszą markę.
Discord, czyli gdzie rozmawiają gracze
Gracze to społeczność, która składa się z wielu innych – mniejszych i większych – podspołeczności. Niegdyś popularne fora internetowe dziś zastąpiła przede wszystkim platforma Discord. Każdy może założyć tam własny serwer, by zapraszać innych i dyskutować na dowolne tematy.
Jeśli szukamy sposobu na zbudowanie silniejszego wizerunku w oczach graczy i pozostawanie z nimi w kontakcie, Discord wydaje się świetną opcją, a nadal niewykorzystywaną dostatecznie przez marki niezwiązane bezpośrednio z gamingiem. Zaproszenie odbiorców na taki serwer i branie udziału w dyskusjach może być narzędziem budowania więzi, zaufania i pozytywnego wizerunku brandu.
Są też inne metody wejścia z marketingiem wśród graczy o poziom wyżej. Jednym z nich może być… zostanie influencerem. Firmy takie jak Monster Energy czy Red Bull stworzyły własne kanały na Twitchu, które wygenerowały miliony wyświetleń. Marki te wykorzystywały streamy głównie do promowania esportowych turniejów – jednak Twitch (czy YouTube) mógłby być też z powodzeniem wykorzystany do docierania z przekazem do graczy i długotrwałego zadomowienia się w miejscu, w którym spędzają wiele godzin.
Bez względu jednak na strategię i podejście, trzeba pamiętać o naturalnym charakterze przekazu. Jeśli pokażemy, że kochamy gry wideo tak samo, jak gracze, do których chcemy dotrzeć (choćby poprzez zaangażowanie w projekty osób z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem branżowym), mamy szansę nawiązać z nimi kontakt.
To także szansa na wybicie się ponad niektóre marki, które próbują odwoływać się do gamingu korzystając ze stereotypów na temat graczy, albo publikując treści nienaturalne (czy, jak powiedzieliby pewnie gracze: „krindżowe”), stworzone na podstawie scenariuszy osób niemających z grami nic wspólnego.